Było mega, nadal poważnie myslę żeby w ferie wrócić tam ze sprzętem i wleźć gdzieś wyżej. Mega góry, choć widziałem tylko kawałeczek. Klimat schronu niesamowity (koza w której się paliło, myśliwi, piękno natury dookoła, prycze, mróz w nocy, NRC Joncka - dzięki!!). Powitanie w chatce poniżej chatki i zupka z barszczu w proszku i Sangrii niezapomniane. Szkoda że się poszczególne grupy mijały, zahaczając tylko os siebie, ale i tak było zajebiście.
Wyjechaliśmy bez problemu w czwórkę (my plus Iwona - Przemek z Natalią zostali na stacji ale to inna historia) do Francji, tam nocowaliśmy we trójkę a Korba poszedł łapać i nie wrócił więc pewnie coś złapał
Na drugi dzień drugi zapytany kierowca powiedział że jedzie do Paryża (tak spytałem z głupa, w środku miasteczka - szliśmy do maca na poranną ciepłą kawę, bo wymarzliśmy) więc się z Iwoną zabraliśmy, przez Belgię, Holandię (nie pytajcie...
) i Niemcy dotarliśmy do świecka po dwóch dniach. Mielismy liczne przygody, opowiemy na integracji
Joncek pisał że dotarł do Paryża, pozwiedzał i wsiadł w samolot, ale może niech sam opowie
Do Korby właśnie napisałem
W ogóle chłopaki skmińcie sobie raki i czekan i jedźcie ze mną w lutym, prawie wam pokażę co i jak, obaj chcieliście
A co se nakupimy tanich łiskaczy na drogę powrotną to nasze
Bardzo serio propozycja!