Tego "poziomu wkurwienia" jakoś specjalnie nie zaobserwowałem, być może chodziło o tych, co byli okradzeni, ale ani Michał, ani marimarek nie byli jakoś wyjątkowo wpienieni tym faktem, raczej poirytowani. Mnie jakiś parasol szczęścia chyba chronił, że nic nie zgubiłem, ale na La Rambli, jak szliśmy na plażę, ukradli mi kaptur od kurtki (na co komu był mój kaptur, tego nie wiem xD) i tyle strat ;]
Organizacyjnie faktycznie trochę się nie udało, ale za to wykreowało się wiele spontanicznych i hardkorowych akcji, jak choćby spanie na dachu czy w Burger Kingu, które będę na długie lata pamiętał. Niemniej jednak na następny taki wyjazd zaproponował ktoś, żeby każdy na własną rękę coś sobie z noclegiem załatwił, bo ogarnięcie takiego tematu dla prawie 200 osób graniczny przecież z niemożliwością. I tak cudem się udało, że można było przenocować u Ivany (ja tam 2 noce spałem
), jak i u niej na dachu. Mimo wszystko będę te historie długo wspominał z rozrzewnieniem
Pomimo tych kontrowersyjnych kwestii (jak i tego, na co ta kasa się rozeszła - na pierwsze śniadanie podobno wydany tylko 100E, a koszulek to teraz nikt nie ma, nie mówiąc o noclegu) wyjazd jak najbardziej zaliczam do udanych - co przeżyliśmy i doświadczyliśmy, już nam nikt nie odbierze. Do następnego i do zoba na szlaku
PS. Czy faktycznie autostop jest w Hiszpanii zabroniony? Koleżanka co była na Erasmusie w Ciudad Real mi tak powiedziała, a nie wiem czy to na stówę prawda. To by tłumaczyło, czemu tak ciężko było wyjechać z miasta
''Music is a moral law. It gives soul to the universe, wings to the mind, flight to the imagination, and charm and gaiety to life and to everything."
Platon