Czułem się bezpiecznie, ludzie bardzo przyjaźni, w miastach wystarczyło się zatrzymać gdzieś na rogu szukając jakieś ulicy i często po chwili ktoś podchodził z pytaniem czy wszytko ok, czego szukam, itp.
Ze spaniem na dziko nie było absolutnie żadnych problemów, kilka razy zdarzyło się, że ktoś rano przyniósł nam wodę, gdy spaliśmy blisko ludzi (domy, droga lub nawet ścieżka).
Z angielskim nie jest źle, zdecydowana większość młodych ludzi zna mniej lub bardziej, a nawet jak nie zna to jest bardzo uparta, abyś ich jednak zrozumiał. Im ktoś starszy tym większe prawdopodobieństwo, że lepiej będzie znał rosyjski niż angielski. Bardzo dużo ludzi zna włoski. Napotkani kilka razy policjanci (raz byłem samochodem i często pytałem o drogę) mówi płynnie po angielsku. Poza tym podstawowe zwroty po albańsku nie są trudne.
Na granicy nie ma żadnych opłat (chyba, że jedziesz samochodem), nigdy się mnie nikt nie czepiał (chyba, że jechałem samochodem
).
W zależności od tego z którego kraju chcesz wjechać do Albanii możesz się spodziewać problemów z dostaniem się stopem do/przez granicę (na granicy MNE/AL nie ma za dużego ruchu, na GR/AL jest spory, ale przeważnie wszystko zapakowane, za to na KOS/AL słyszałem, że jest cud - miód).
Ceny są porównywalne do tych w Polsce.
Z łapaniem stopa trzeba uważać, bo jeździ cała masa nieoznakowanych taksówek, które zatrzymują się zawsze i wszędzie. Więc pierwszym pytaniem zawsze powinno być coś w stylu "gratis?", "zero euro?" czy "no money?".
Dla mnie największym problemem były mapy. Raz mieliśmy dwie: Freytag & Berndt oraz Reise Know-How. Zasadniczo dobre, ale rozbieżności pomiędzy jedną mapą a drugą było sporo. Zdarzały się miejsca (i to przy całkiem głównych drogach), że jedna mapa pokazywała jedno, druga drugie i obie mijały się z rzeczywistością.
Czasem jakieś miasto leżące po drodze na mapie było 15km od niej, albo zamiast dwóch zjazdów do miasta były trzy (i wcale nie dlatego, że ten trzeci został dobudowany niedawno, wszystkie były tak samo stare).
Kilometraże poza głównymi drogami były już w ogóle od czapy na obu mapach, na jednej odcinek miał 30km, na drugiej 60, a jechaliśmy 3h wcale nie żółwim tempem.
Już chcieliśmy kupić mapę jakiego albańskiego wydawnictwa, znaleźliśmy jedną - o wiele uboższą od tych przez nas posiadanych. Za to mapa Gór Północnoalbańskich kupiona na miejscu była świetna.
Co do rejonów, napisz co Cię interesuje, może byłem w podobnych miejscach, chociaż wiesz jak jest, każdy ma swój styl.