150 na 2 tygodnie na luzie
Język - tu jest problem. Generalnie poza pracownikami obiektów przeznaczonych dla turystów, mało kto mówi po angielsku, a jeszcze mniejszy odsetek cokolwiek po angielsku zrozumie. Ale nie jest tak źle, wbrew pozorom.
Bardzo dużo można wytłumaczyć na migi, chociaż przynajmniej z mojego doświadczenia warto nauczyć się paru przydatnych słów, jak: stacja benzynowa [distributore di benzina] (jak powiesz stazione, to mogą Cię zawieść na dworzec kolejowy, uważaj), miasto [citta] , toalety [gabinetti], ulica [via], chleb [pane], piwo [birra], lody [gelato], jechać [andare], gdzie [dove], dziękuję [grazie] -> uwierz, da się przeżyć całkiem nieźle na takim zestawie słówek
Co do policji... Ja mam tylko i wyłącznie pozytywne doświadczenia, tak się składa, że carabinieri nie raz pomogli mojej grupce, w tym uratowali przed kilkoma murzynami, ale to inna sprawa
Ponad to, kilka razy mijał nas radiowóz, jak stałam z koleżanką na poboczu autostrady, ale może to kwestia szczęścia, nie wiem. W każdym razie, jak dotąd nigdzie nie spotkałam się z tak miłą i pomocną policją jak w Italii (a przejeżdżałam odcinek Wenecja - Aosta)