miss_frisky napisał(a):1. Przeglądając wątek w którym udzieliłeś odpowiedzi nt. Albani zaniepokoiła mnie niedokładność map. Radzisz kupić coś będąc na miejscu na Bałkanach (będąc np. w Grecji albo już a samej Albani) czy te wybrakowane trasy na Polskich mapach nie są przeszkodą?
Nie jest z tymi mapami dostępnymi u nas aż tak źle. Jeżeli chodzi o Albanię, to te, które widzieliśmy na miejscu oraz w Czarnogórze były o wiele gorsze.
Każda mapa ma jakieś niedokładności, może mieliśmy pecha i trafiliśmy akurat te kilka. Ale sądząc po tym, że przy tej samej mapie (Albania, 1:400 000, wyd. Freytag & Berndt), która poza Albanią obejmowała także całą Czarnogórę, Kosowo i zachodnią połowę Macedonii nie mieliśmy z nią problemów w innych krajach. Stosunek trzymania się głównych i bocznych dróg w każdym kraju był podobny.
My mieliśmy jeszcze ten problem, że mieliśmy dwie różne mapy i kiedy się rozdzielaliśmy w pośpiechu, punkt spotkania na początku wyznaczaliśmy tylko na jednej mapie. Potem wychodziło, że na tej na drugiej owy punkt był kilka km dalej - inna ilość mostów na drodze, lub zamienione kolejnością miejscowości. To był główna niedogodność spowodowana mapami.
Odległości na mapie dobijały nas w mniejszym stopniu, nastawiasz się, że będziesz jechać jeszcze tylko max 1h, kiedy faktycznie jedziesz jeszcze 3h - bez postojów i wyraźnego zwalniania.
Freytag & Berndt wydaje dobre mapy, czytelne. Dla mniej popularnych krajów warto się zainteresować mapami Reise Know-How - są w dokładniejszej skali oraz wodo- i rozdarcioodporne, niestety są drogie i ciężko je w polsce dostać.
miss_frisky napisał(a):2. Skoro pisałeś że omijałeś duże miasta to czy nie było problemu z wydostaniem się z jakiejś pipidówki?
Pytam, bo czasem w malutkich miasteczkach jest o wiele mniejszy ruch a mieszkańcy się znają, także jak widzą 'obcego' to nie wiem czy mają do niego zaufanie w przypadku zaoferowania transportu
Oczywiście wszystko zależy. Jak wszędzie, im mniejsze miasto tym więcej ludzi jeździ na krótkie dystanse, co skutkuje dużą ilością krótkich stopów. Nigdzie nie utknąłem na dłużej niż 2-3h, ale warto nadmienić, że byłem tam zawsze w wakacje i samochody ludzi na wakacjach zza granicy stanowiły około 1/3 wszystkich stopów w ogóle. Im większa "dziura" tym większe było prawdopodobieństwo, że zabrał nas stamtąd właśnie ktoś, to też jest na wakacjach.
Fakt, że tych miasteczkach prawie wszyscy się mniej lub bardziej znają, raczej działał na naszą korzyść. Byliśmy raptem w kilku, ale jeżeli byliśmy w okolicy 2-3 dni a miejsce było na prawdę małe, wtedy często ktoś się zatrzymywał i podwoził nas do miejsca z większym ruchem, nawet jeżeli tam nie jechał, bo "a widziałem was wczoraj i jak was zobaczyłem dzisiaj jak tu stoicie to pomyślałem, że was podrzucę, bo wiecie, tu nikt nie jeździ" itp. Czasem jak ktoś nas zostawiał w jakiejś martwej okolicy, mówił, że będzie wracał wtedy a wtedy i może nas zabrać z powrotem.
Generalnie w BiH, Czarnogórze i Albanii łapało mi się zawsze przyjemnie, ludzie życzliwi, częstowali jedzeniem i piciem skutecznie rekompensując te kilka godzin na poboczu.
miss_frisky napisał(a):3. Czytałam że w Bośni i Hercegowinie waluty wymienia się tylko i wyłącznie w bankach. To prawda? I czy potwierdzisz informację, że jest dużo niezaznaczonych obszarów minowych w obrębie zarówno Bośni jak i Albani? Bo aż strach zwiedzać np. jakieś mało znane miasteczka bądź obszary...
W BiH faktycznie był czas kiedy pieniądze wymieniało się tylko w bankach, mi w 2008r. udało się wymienić na poczcie, ale być może było to tylko okienko bankowe lub coś w podobnego.
W każdym razie nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu bo raz, że nietrudno znaleźć bankomat, a dwa, że marka zamienna ma sztywny kurs do euro (prawie 2BAM = 1EUR) i nie miałem nigdy problemu aby zapłacić za coś w euro, a resztę dostać w markach lub w markach i euro.
Na temat min wypowiedziałem się wyżej. Obszary są, ale nie można dać się zwariować.
miss_frisky napisał(a):4. Czy w Kosovie jest niebezpiecznie? Wiem, że oni mają bzika na punkcie swojej niezależności (i że 95% z nich pochodzi z Albanii), ale czy jeżeli chodzi o kwestie polityczne to czy mają do tego dystans czy wogóle nie podejmowac tego tematu?
W Kosowie byłem samochodem, tylko dwa dni - więc tranzyt z krótkim pobytem w Mitrowicy i Prisztinie. Byłem w sierpniu 2008r, pół roku po proklamowaniu niepodległości i wtedy w moich oczach było to najbezpieczniejsze miejsce na świecie - tyle wojska i policji, że nie ma prawa się nic stać
Znajomi byli tam kilka dni w zeszłe wakacje, bardzo chwalili sobie gościnność, każdą noc spali u kogoś w domu.
Tak jak piszesz, większość Kosowian jest Albańczykami z pochodzenia a oni są naprawdę bardzo gościnni.
Chociaż ci z Kosowa mają gorszą opinię od tych z Albanii.
Z polityką tak jak i z religią zawsze trzeba ostrożnie, na Bałkanach szczególnie. Jeżeli już temat wypłynie to nigdy nie warto osądzać którejkolwiek ze stron, nawet jeżeli masz wyrobione zdanie (aby sądzić trzeba tam być, ale to jest przecież dotyczy wszystkiego). Korzystasz z gościny oraz uprzejmości i nie warto psuć tego przypadkowym komentarzem. Ale lepiej nie chodzić w koszulce w symbolami Serbii, bo i po co.
Na mnie się sporo ludzi krzywo spojrzało, kiedy na w Mitrowicy chciałem lekkomyślnie wymienić pieniądze - serbskie dinary na euro (w Kosowie walutą jest euro). Pracownik kantoru źle mnie zrozumiał, myślał, że chcę sprzedać denary (z Macedonii) i kiedy zobaczył dinary zaczął mocno gestykulować i podnosić głos, ale oddał pieniądze i ulotniłem się odprowadzony wzrokiem reszty ludzi.
Podczas podróży temat polityki i wzajemnych stosunków pomiędzy kiedyś zwaśnionymi stronami na Bałkanach w ogóle rzadko się pojawiał, a jeżeli się pojawiał to chyba tylko u ludzi z dystansem, bo więcej w tych rozmowach było śmiechu niż złości. Wprost o wojnach nie rozmawiałem nigdy.
Podróżując po Bałkanach warto wiedzieć kto z kim trzyma, jest kilka drobiazgów, które potrafią ułatwić podróżowanie a przynajmniej uprzyjemnić rozmowę, np:
- nie wspominaj Serbowi, że byłeś/będziesz w Albanii i/lub Kosowie - na pewno nic ci z tego tytułu nie zrobi, ale istnieje spora szasa, że zaleje cię pytaniami po co i dlaczego, przecież tam nic nie ma i jacy to Albańczycy są do dupy, nie to co Serbowie, itd.
- Grekom (zwłaszcza na północy) nie mów, że jedziesz do Macedonii - jedziesz do Szkopie. Grecy jeszcze do niedawna oficjalnie nie uznawali nazwy państwa Macedonia (był to jeden z warunków przyznania im olimpiady) i do tej pory reagują na nią alergicznie, zwłaszcza celnicy i popy. Dla Greków Macedonia do kraina na północnym-wschodzie Grecji.
- trzeba pamiętać, głównie w kontekście wyrażania się o Serbach, że BiH składa się z dwóch organizmów: Federacji Bośni i Hercegowiny (Chorwaci i muzułmanie) oraz Republiki Serbskiej (Serbowie). Mają osobne parlamenty, szkolnictwo, nie ma kontroli granicznej pomiędzy nimi. Mieszkańcy obu państw w równi narzekali na sąsiadów, chociaż na terenie Federacji jakby mniej.
- mieszkańcy Czarnogóry lubią się z Serbami, jako jedyni, ale dostałem reprymendę od jednego kierowcy kiedy się go zapytałem jak się coś mówi po serbsku - "jesteś w Czarnogórze, tutaj mówi się po czarnogórsku", mimo, że języki te prawię się od siebie nie różnią.
Poza tym jak wszędzie nie można generalizować, zdecydowania większość ludzi jest normalna, nikomu źle nie życzy i najlepiej żyła by sobie w spokoju ze wszystkimi, tylko te rządy ciągle coś kombinują.
miss_frisky napisał(a):5. Czyli w Chorwacji nie byłeś? Bo również słyszałam że jest tam dużo skorpionów i trzeba na nie uważać w czasie noclegów (szczególnie śpiąc bez namiotu!)...
Prawie nie byłem, przejechałem tranzytem samochodem przez wybrzeże, stopem dojechałem do Jezior Plitwickich i odbiłem na Bihać w BiH.
O skorpionach nie słyszałem, nie miałem żadnych niemiłych przygód z fauną na całych Bałkanach.
miss_frisky napisał(a):6. Jeżeli chodzi o Montenegro to walutą jest euro? I czy to prawda że tam należy płacić tylko gotówką bo nie funkcjonuje tam coś takiego jak karta płatnicza? Ciekawe czy bankomaty mają...?
Tak, walutą jest euro. Z bankomatami nie jest źle, w popularniejszych miastach, nawet małych powinien być co najmniej jeden.
Płatności kartami funkcjonują, tak jak i we wszystkich krajach regionu, ale nie warto polegać tylko na nich. Ilość punktów je przyjmujących na pewno nie powala, ale na wybrzeżu w większych sklepach (pod "większych" mam na myśli niewiele większe od naszych Żabek) jest spora szansa na terminal.
Gotówka jest wskazana, zwłaszcza, że euro przydaje się w każdym kraju.
miss_frisky napisał(a):7. Jakie plaże nad adriatykiem polecasz?
Oraz jakie ciekawe miejsca polecasz z półwyspu bałkańskiego? Jakaś atrakcja, która Tobą bardzo wstrząsnęła i zaskoczyła
Nie gustuję w plażach, wolę góry
Miałem okazję jedynie w Czarnogórze, w miastach głównie plaże betonowe a na południu przy granicy z Albanią, poniżej miejscowości Ulcinj jest miejsce o nazwie "Velika Plaza" - płaska, szeroka, z piachem i sporą ilością leżaków z pobliskich hoteli.
Z polecaniem będzie ciężko, tamte rejony stały się moim hobby i jednostkowe miejsca, które wywarły na mnie wrażenie ciężko jest mi wyłuskać z pamięci.
Głównie są to jakieś miejsca po drodze, miasteczka o nazwach, których nie pamiętam. Zwłaszcza w Bośni i Hercegowinie oraz w Albanii okazywało się, że to co mijaliśmy po drodze, było ciekawsze od celu.
Moim zdaniem na pewno warto zobaczyć Sarajewo (2 pełne dni minimum), poszwędać się po wzgórzach otaczających miasto, zdecydowana większość turystów nie opuszcza ścisłego centrum, a np. takie muzeum wojny jest od niego sporo oddalone. Poza tym Mostar, na południe od Mostaru wodospady Kravica - świetne miejsce na odpoczynek i regenerację sił (tylko dojazd fatalny). Centralna Bośnia jest bardzo malownicza. Travnik jest kameralnym miejscem na trasie.
Jeżeli komuś niestraszne tłumy oraz prawie 50zł za studencki bilet to warto odwiedzić Jeziora Plitwickie w Chorwacji - niby tylko jeziora, ale naprawdę warto.
W Czarnogórze świetne widoki w Herceg Novi z twierdzy Spaniola, zapomnianej przez turystów, spanie na twierdzy w Kotorze oraz śpiewająca jaskinia niedaleko Cetinje.
Jeżeli góry w Czarnogórze to Durmitor - niestety nie odwiedzony przeze mnie.
W Albanii jezioro Szkoderskie przy granicy z Czarnogórą (za Szkodrą), Góry Północnoalbańskie i babcia żyjąca w nich razem z owcami (tylko nie przy Theth - mnóstwo niemieckich turystów, z drugiej strony od Valbony jest już zdecydowanie lepiej), Berat, Gjirokaster.
Widzisz, wszystko zależy od tego co Ciebie interesuje - mnie głównie interesuje historia tamtych miejsc, sam fakt bycia tam jest dla mnie sporą atrakcją.