Wróciliśmy z Danii, pobyt krótki, więc nie mam za bardzo wskazówek. Ceny kosmicznie wysokie, ale w marketach, których nie brakuje można spokojnie kupić tanie jedzenie. W Kopenhadze na dworcu kolejowym są duże skrytki, w których można zostawić bagaż do 72 h, koszt to 40 i 50 koron, w zależności od rozmiaru, ale już w tą mniejszą spokojnie wejdzie spory plecak. Wszyscy tam perfect śmigają po angielsku, nie ma żadnego problemu z dogadaniem się(w przeciwieństwie do Niemiec gdzie najczęściej ktoś albo nie zna albo mówi, że troszkę zna, pocieszające jest to, że dość krytycznie oceniają swoje umiejętności, bez problemu dogadałam się z tymi co niby troszkę). Co do noclegów na dziko ciężko mi powiedzieć, bo na noc zgarnęła nas z ulicy przemiła Dunka.

Ale raczej co najmniej na obrzeżach, bo podobno policja regularnie krąży po okolicy. W punkcie informacji turystycznej, niedaleko dworca można dostać za free mapkę, ale tylko centrum miasta, więc warto się wcześniej zaopatrzyć jeśli chcemy zobaczyć coś więcej. Ludzie życzliwie i otwarcie nastawieni do obcokrajowców. Wszelkiej maści strażnicy i policjanci też służą pomocą, można bez obaw podejść. a i dworzec zamykają o 2.40 do 4.20, ale poza tymi godzinami można spokojnie kimnąć(sprawdzone). Na autostradzie niestety często stację są położone dość daleko od zjazdu i trzeba uważać gdzie się wysiada. Ale raczej jak ktoś jedzie w tym samym kierunku to zabierają, nawet na krótkie odcinki do w ich mniemaniu dogodnych lokalizacji, ale na to też warto uważać, czasem wydają im się dziwne rzeczy.

Pewien pan obdzwonił nawet dla nas miejsca noclegowe i zostaliśmy podrzuceni pod samiuśki camping. Innym razem pewna Dunka, która wysadziła nas niedaleko za granicą, zabrała nas najpierw do siebie, opisała dokładnie jaką trasą najlepiej się kierować i dopiero wywiozła nas na dogodne miejsce do łapania. Wielu Duńczyków było kiedyś w Polsce, więc większość przyjmowała nas z dużym entuzjazmem. Natychmiast zaczynają wypytywać gdzie mieszkamy i opowiadać o miejscach, które widzieli w Polsce. I uwaga na rowery jest ich tam mnóstwo, a ścieżki rowerowe są nawet na autostradzie ; ) Duńczycy parkują swoje dwukołowce gdzie popadnie i nawet ich nie przypinają.

A jeszcze co do dojazdu, to dobre są właściwie wszystkie przejścia w miarę na północy i tak jak napisane wyżej kierować się na Hamburg, jednak warto złapać kogoś kto omija to miasto nawet o kilka kilometrów, aby nie zgubić się w plątaninie autostrad, bo ciężko tam zmienić kierunek. Nie ma żadnego problemu z dotarciem drogą lądową, po prostu trwa to trochę dłużej, ale też nie jakoś strasznie jeśli złapie się bezpośrednią podwózkę. Mieliśmy trochę problemów w duńskim Kolding, myślę, że to nie przypadek, że trochę ciężko stamtąd wyjechać.