Nie wiem czy moja odpowiedź wniesie jeszcze coś do tematu, niemniej mogę się podzielić własnymi doświadczeniami...
W ubiegłym roku postanowiłem odwiedzić jedno z nadmorskich miast turystycznych i na miejscu troszkę "zarobić do kapelusza" (pomińmy fakt, że trafiłem na najbardziej deszczowy tydzień wakacji i po godzinie 21 nie było żadnych ludzi w centrum miasta...). Mając ten sam problem natury moralno-prawnej, przed wyjazdem postanowiłem porozsyłać trochę pytań o pozwolenie na występy (do końca nie wiedziałem w które miejsce się udam, więc wysłałem pytania do mniej więcej 15 miast). Odpowiedzi urzędników można zasadniczo podzielić na parę typów:
- nie ma problemu, wyrażam zgodę, gdyby straż miejsca lub policja się rzucała to proszę się powołać na tego maila, bylem/byłam w tej sprawie nawet u burmistrza
- proszę podać dokładny termin występów i po przyjeździe trzeba się zjawić po pozwolenie
- nie ma sprawy, trzeba jednak wnieść pewną opłatę
- nie ma mowy, będzie Pan stwarzał zagrożenie dla zdrowia i życia publiczności (pokazy ognia)
- brak odzewu,
Z doświadczenia swojego oraz innych wiem też, że przy wielu rodzajach działalności ogólno-artystycznej policja oraz straż miejska zatrzymuje się z celach podziwiania występów, po czym oddala się w sobie tylko znanym kierunku. Natomiast gdyby mieli jakieś pretensje to trzeba się tłumaczyć niewiedzą, "tak proszę Pana", "nie wiedziałem proszę Pana", "już sobie idę proszę Pana"...etc
... A tak, najczęściej Policja oraz straż zostają wezwane na wniosek zatroskanej konkurencji, która martwi się o to, czy przypadkiem nie działamy poza granicami prawa...
Najbezpieczniej jest chyba wysłać pytanie do Urzędu Miasta (działy odpowiedzialne za promocje, kulturę, sport, etc... ewentualnie dział gospodarczy (w jednym przypadku)- tak mi się przynajmniej wydaje, a dopiero później ryzykować działalność bez żadnych pozwoleń.