Żadnych certyfikatów nie trzeba mieć - ale im lepsza znajomość angielskiego, tym lepiej dla nas, jak pracodawca zobaczy, ze dobrze sobie radzimy, to awans oczywiście wchodzi w grę - mnie się nie zdarzyło, ale znjaomi na resortach awansowali, jak mieli na co
Co do rozmowy, to moja była po angielsku tylko przez jakeis może 5 minut, reszta po polsku. Konsultantka pytała głównie o zainteresowania, czym się zajmuję, czemu chcę wyjechać do USA itd.
Praca - na campie jest to głównie kuchnia (u mnie bylo to wydawanie posiłków, czasami przygotowanie czegoś, ale w bardzo orgraniczonym zakresie, więc nie trzeba znać się dużo na gotowaniu, sprzątanie kuchni, mycie naczyń) albo ogólne sprzątanie. Na resorcie u mnie dziewczyny pracowały przy sprzątaniu i praniu, chłopacy albo w kuchni (zmywanie naczyń) albo byli bardzo ogólnymi pomocnikami, nazywało się to "ranch hand," czyli taka złota rączka do wszystkiego