Popieram koleżankę ewelinalucy, autostop w Andaluzji to istna tragedia. Razem z kolegą, wracając z Gibraltaru do Polski, jechaliśmy od wylotówki z Malagi do miejscowości Vera (kawałek za Almerią)... prawie 2 dni! (dodam tylko, że to jest... 289km
) Auta jeździły bardzo rzadko, jak już, to tylko kilka kilometrów, w dodatku ciągną się tam kilometry kurortów, w związku z czym wszyscy jeżdżą załadowani po dach (wyjeżdżaliśmy tylko z jakimiś farmerami/Rumunami)... Makabra po prostu. Dodam tylko, że w okresie kiedy tamtędy jechaliśmy, było średnio 48st C w cieniu, którego w ogóle nie było
Następnym razem trzy razy się zastanowię czy tam wrócić stopem
Ponadto mam uraz do przejścia granicznego w Letenye (Węgry-Chorwacja), jak tam trafiliśmy, wywaleni wcześniej przez madziarską policję z autostrady, to się okazało, że na tym drugim, alternatywnym przejściu nie jeżdżą w ogóle osobówki, a tiry nie mogą wyjechać, bo celnicy sobie strajkują w najlepsze. No zgroza
W Polsce na pewno to będzie jakikolwiek wylot z Krakowa na Rzeszów. Każdy z nich jest poroniony i oznacza co najmniej godzinę stania, nawet na najbardziej dogodnej i oczywistej miejscówce (zatoczka, z latarnią, na szczycie górki, z ograniczeniem prędkości). Ponadto nie cierpię Bolesławca (utknąłem tam kiedyś z dwiema koleżankami na prawie 6,5h w mieście, bo nic nie wyjeżdżało z miasta na A4kę i w stronę Zgorzelca) i zatoczki przy wjeździe od Krakowa na rogatkach Tarnowa (zawsze minimum godzinę postoju). Nie można też zapomnieć o znienawidzonych przez wielu 3 Stawach w Katowicach przy A4 - do teraz nie rozwikłałem zagadki jak szybko i sprawnie się stamtąd wydostać, zawsze to mega loteria, a ostatnio to tam siedzieliśmy pół nocy i innym razem też prawie 3h
''Music is a moral law. It gives soul to the universe, wings to the mind, flight to the imagination, and charm and gaiety to life and to everything."
Platon